top of page

DZIECI W „SIECI”.

Są trzy kluczowe symptomy, które zapalają nam czerwoną lampkę, gdy analizujemy problem uzależnienia dziecka od gier, portali sopłecznościowych lub sieci, jako nośnika informacji.

W trakcie mojej długoletniej praktyki psychologicznej wielokrotnie spotkałam się z problemem ryzyka uzależnień wśród dzieci. Zaniepokojeni zachowaniem swoich pociech rodzice proszą o pomoc w rozstrzygnięciu kwestii, czy trzeba już reagować, czy to tylko ich przewrażliwienie. Są trzy kluczowe symptomy, które zapalają nam czerwoną lampkę, gdy analizujemy problem uzależnienia dziecka od gier, portali sopłecznościowych lub sieci, jako nośnika informacji:

I. ogniskowanie uwagi dziecka, przy jednoczesnym zaniedbywaniu obowiązków związanych ze szkołą, zajęciami pozalekcyjnymi, higienicznym trybem życia itd.

II. Wygaszanie potrzeby kontaktów z rówieśnikami w realu i zastępowanie ich przyjaźniami „wirtualnymi”,

III. obniżenie progu uwalniania reakcji agresywnych np. w sytuacjach ograniczania przez rodziców dostępu do sieci.


Kiedy u dziecka występują takie objawy z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że mamy do czynienia z ryzykiem uzależnienia. Diagnozując problem ważne jest też zasięgnięcie informacji, jak funkcjonuje społecznie i emocjonalnie dziecko w szkole, bo tam znajduje się jego podstawowa grupa społeczna, z którą powinien się identyfikować i gdzie powinien w naturalny sposób zaspakajać swoją potrzebę relacji rówieśniczych. Nasuwa się natychmiast pytanie, co zrobić, by nie doszło do uzależnienia. Intuicja podsuwa wtedy rodzicom bardzo radykalne posunięcia, które na ogół wiążą się z całkowitym zakazem korzystania przez dziecko z komputera. Zakładają hasła, blokady, usuwają komputery i laptopy z pola widzenia dziecka. Problem jednak jest dość głęboki i nie da się go rozwiązać odcinając dostęp dziecka do komputera – jest on przecież również narzędziem pozyskiwania informacji, pomocą w nauce, ułatwia komunikację ze światem. Zastanówmy się więc, co takiego się stało, że dziecko ucieka z realnego świata i znajduje satysfakcję z obcowania z wirtualną rzeczywistością. Przyczyn może być wiele – zacznijmy od własnego ogródka. Być może wynika to z faktu, że coś w przeszłości nam umknęło, może poświęcaliśmy naszemu dziecku zbyt mało czasu, nie nauczyliśmy go prawidłowo komunikować się z otoczeniem lub nawiązywać efektowne i satysfakcjonujące relacje społeczne. Na to nigdy nie jest za późno, choć być może trzeba będzie przeprowadzić wiele zmian w naszym systemie rodzinnym i trybie życia, a nawet skorzystać z pomocy psychoterapeuty rodzinnego, gdy okaże się to za trudne..

Drugi istotny powód uzależnienia od sieci może tkwić w konstrukcji psychicznej dziecka. Wiadomo, że pewne cechy charakteru sprawiają, że nawiązywanie kontaktu z otoczeniem jest trudne. Mała pewność siebie, nieadekwatna, zaniżona samoocena, nadwrażliwość emocjonalna zogniskowana szczególnie w miejscu nadwrażliwości na krytykę, lękliwość, nieśmiałość mała umiejętność radzenia sobie ze stresem oraz pewne przeżyte doświadczenia związane np. z odrzuceniem przez grupę rówieśniczą utrudniają zmierzenie się z realnym kontaktem z rówieśnikami, a w sieci jest bezpiecznie, można nie tylko być anonimowym, ale też stworzyć swój wyimaginowany wizerunek, udawać kogoś innego, a jak relacja staje się trudna lub niewygodna, bez konsekwencji wycofać się z niej. Tam można być kim się chce, przeżywać tylko pozytywne emocje i skutecznie redukować lęk i stres związany z trudnymi relacjami w realu..

Trzecim powodem mogą być niepowodzenia szkolne związane z problemami w nauce. Niemożność sprostania wymaganiom edukacyjnym, narastające trudności z opanowaniem materiału wymaganego przez nauczycieli, piętrzące się zaległości w nauce i spadek ocen stwarzają kryzys, na który dziecko reaguje ucieczką do świata wirtualnego, jeśli w porę nie otrzyma pomocy od nauczycieli i rodziców.

Tak więc, jeśli rodzice obserwują jakieś symptomy uzależnienia u swoich dzieci , nie powinni czekać, że same przejdą. Trzeba szybko zadziałać, zaczynając od rozmowy z dzieckiem i podzielenia się z nim swoimi spostrzeżeniami i niepokojami. W takiej rozmowie powinni uczestniczyć obydwoje rodzice i powinna ona mieć na celu poszukiwanie pozytywnych konstruktywnych rozwiązań, gdzie aktywne jest też zainteresowane dziecko. Warto zapytać je jak postrzega swój problem i czy ma jakiś pomysł, co mogłoby mu pomóc. Nie należy w żadnym razie przywoływać argumentów, że źle się zachowuje, kłamie, jest agresywne itd. Dobrze jest wynegocjować z dzieckiem jaki czas może poświęcać na aktywność w sieci i uświadomić mu konieczność kontroli przeglądanych treści. Dziecko musi znać i zaakceptować fakt, że potrzebna jest zmiana. Pamiętajmy, że jeśli ograniczymy dziecku dostęp do sieci, musimy zaproponować mu jakąś inną aktywność, która skompensuje mu brak dotychczasowej , związanej z „siedzeniem przy komputerze”. Dobrze żeby to było wspólne spędzanie czasu, granie w gry planszowe, odświeżanie kontaktów rodzinnych, rodzinne podróże, aktywność fizyczną (rower, narty, basen itd.). Ważne są bowiem relacje z obydwojgiem rodziców i rodzeństwem. Gdy dziecko zbyt gwałtownie reaguje na taką zmianę znaczy to, że trzeba dać mu więcej czasu, a gdy trwa to zbyt długo warto poprosić o pomoc psychologa.


I jeszcze mała dygresja. Kiedy dajemy dziecku do użytku smartfon (nie powinno to mieć miejsce wcześniej, niż gdy następuje proces usamodzielniania się np. dziecko zaczyna samo chodzić do szkoły, a w szkole dzieci nie powinny mieć telefonów ) zadbajmy, by prawidłowo go wykorzystywało. Nie zgadzajmy się na zainstalowanie w nim gier i portali społecznościowych, które są podstawowym przedmiotem uzależnień. Telefon powinien służyć komunikacji z najbliższymi, by podnieść bezpieczeństwo np. w drodze do szkoły oraz w celu szybkiego pozyskania potrzebnych informacji o rozkładzie jazdy autobusu, zaplanowanych w kalendarzu czynnościach, itd. Kiedy staje się miejscem ucieczki stanowi dla dziecka realne zagrożenie.

Życzę powodzenia .


Dorota Krupska-Tokarska





bottom of page